O 7:00 obudził mnie drażniący moje uszy dźwięk budzika.Przetarłam smętnie oczy i ziewnęłam. Moje łóżko było takie przyjemne i mięciutkie, że bym jeszcze sobie pospała. Niestety mam 50 km do Londynu, a rodzice około 14 musieli jechać do pracy. Spojrzałam na okno zasłonięte różowymi zasłonami przez które 'leciało' światło. Mój pokój był w staromodnych kolorach i nie lubiłam za bardzo tych odcieni, ale przez nie mój pokój był przytulny. Zsunęłam się z łóżka i nałożyłam na moje bose stopy puszyste kapcie. Poszłam spojrzeć przez okno jaka była pogoda. Wschodzące słońce wydawało się chciało zostać na niebie, jednak kilka chmurek wyglądały jakby się szatańsko uśmiechały w stronę jasnej gwiazdy, starającej się oświetlić codziennie naszą planetę. Niestety w Anglii często padał deszcz, więc jak się spotkało jakąś osobę o ciemniejszej karnacji to były dwie opcje: albo obcokrajowiec, albo solarium. Ja mimo wszystko miałam jeszcze jaśniejszą cerę niż inni. Jakoś mi to nie przeszkadzało,chociaż zastanawiam się czasem jakbym wyglądała w ciemniejszej skórze. Odwróciłam się i poszłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic i uczesałam moje rozczapierzone włosy. Weszłam do pokoju. Wysuszyłam tam włosy i zaplotłam je w luźny warkocz. Ubrałam szary, świecący sweterek, dżinsowe szorty i jakieś czarne buty. Założyłam także mój ulubiony czarny zegarek i kapelusz. Podeszłam do mojego małego lusterka w pokoju i zaczęłam się malować (kosmetyczka była na półce pod lustrem dop. aut.). Pomalowałam moje oczy ciemnobrązowym cieniem do powiek, a moje i tak grube i długie rzęsy potraktowałam czarną mascarą. Usta pomalowałam prawie fioletową, matową szminką. Gdy weszłam do jadalni wszyscy już tam byli. Mój tata siedział na widocznie używanej brązowej kanapie i czytał gazetę. Mama siedziała na kanapie popijając kawą i oglądając telewizję.
-Dzień dobry !- powiedziałam radośnie.
-Dzień dobry Elso.- odrzekli pogrążeni w swoich czynnościach. Coś nowego. Nie zwrócili uwagi na mój makijaż. Zazwyczaj mnie wyzywali i mówili, żebym zmyła 'to coś' z siebie. Moja mama i moja siostra (tak zapomniałam o siostrze w prologu ale teraz to naprawię ;; dop. aut.) malowały się delikatnie lub wcale. Jednak ich skóra nie wyglądała jak śnieg. Do ich jasnoróżowej skóry pasowały truskawkowe pomadki i różowe cienie do oczu. Moja skóra wyglądała w tych kolorach jednak jeszcze gorzej.
Usiadłam przy stole i nalałam sobie zimnego mleka , a później dosypałam cukrowe płatki. Po tym jak je zjadłam wzięłam jednego tosta i posmarowałam go dżemem pomarańczowym ze skórkami pomarańczy (osobiście jak byłam w Anglii to mi nie smakowało za bardzo, no ale u nich tak się chyba je xd dop. aut.) Czasem popijałam moją ulubioną herbatą. Gdy skończyłam wstałam i rzekłam:
-Dziękuję za śniadanie, możemy już jechać?- rodzice spojrzeli na siebie i przytaknęli. Pobiegłam do swojego pokoju jeszcze po telefon i słuchawki. Wyszłam z mojego domku i pobiegłam do samochodu, gdzie siedzieli już moi rodzice. Zajęłam tylne miejsce i szybko założyłam moje słuchawki. Nienawidziłam muzyki 'typowej' klasycznej. Za to moi rodzice ją uwielbiali. Gdy zapominałam słuchawek musiałam się męczyć z tym czymś. Wolałam słuchać Lindsey Stirling (no kocham ją więc musiałam ;; dop. aut.) . Grała na skrzypcach, jednak nie taką nudnawą muzykę jak ta, którą słuchali moi rodzice. Włączyłam sobie Crystallize . Patrzyłam w okno na zmieniające się krajobrazy. Gdy zobaczyłam Big Bena uśmiechnęłam się do siebie.
-Jesteśmy- mruknęłam.
Szukaliśmy "Dziurawego Kotła". Ja jako, że lubiłam mieć wszystko dopięte i wszystko wiadome sprawdziłam już wszystko. Zastanawiałam się czy spotkam Czkawkę. Miałam nadzieję. Chciałam go przeprosić za wczoraj, nie zachowałam poprawnie. Gdy dotarliśmy na jakąś troszkę opuszczoną uliczkę zobaczyłam pewnego ogromnego mężczyznę, który był ode mnie większy co najmniej 3 razy. Miał krzaczastą brązową brodę i tego samego koloru nieuczesane, także długie włosy. Jego ubranie nie było w najlepszym stanie. Siedział z jakąś listą i przyglądał się ludziom. Gdy ja przeszłam obok niego, on wypowiedział moje imię i nazwisko.
-Elsa Cowflowd?
-T-tak..
-Dzień Dobry! Jestem Hagrid, gajowy Hogwartu.- wyciągnął do mnie swoją ogromną łapę. Mimo, że nie wyglądał jak osoba, poważna i bezpieczna, wyciągnęłam do niego moją drobną rękę i zdobyłam się na miły uśmiech. I mimo swojej olbrzymiej postury, niewypranych ubrań oraz nieuczesanych, długich włosów wyglądał na osobę poczciwą i miłą.
-Twoi rodzice są mugolami? Tak jak twoja siostra?
-K-kim?
-Poza magicznymi gościami.. czyli nie mającymi ani grama związku z magią. Mam Wam pomóc dostać się na ulicę Pokątną. - nie zastanawiałam się jak mam się dostać na tę ulicę. Myślałam, że jakoś się pokaże.. czy coś.
Gajowy, wziął swoją parasolkę, rozejrzał się wokół i zaczął stukać w ścianę. Moi rodzice od zobaczenia Hagrida mieli zdziwione miny. Przed nami rozsunęło się 'przejście' na inną uliczkę. Czarodziej dał nam jeszcze jakąś listę co i jak, a my szybko weszliśmy na uliczkę. Pierwsze co widniało na 'Poczekać przed Bankiem Gringota na mężczyznę, który przedstawi się jako Dean.
Poszliśmy więc przed bankiem Gringota na Deana. Szybko się pojawił. Weszliśmy do Banku. Panowała w niej cisza. Widziałam - jak to mi Dean powiedział- pełno skupionych goblinów. Poszliśmy na koniec sali, gdzie siedział goblin, który coś pisał. Dean zaczął rozmawiać z nim.
-Rodzice panny Elsy Cowflowd chcieliby wymienić mugolskie pieniądze na pieniądze czarodziejów.
-Po co mają wymieniać? - mruknął jakby niezadowolony.
-Rodzice tej pani nie są czarodziejami-powiedział zniecierpliwiony Dean.
-Ale panna Elsa- przestał pisać- ma skrytkę zapełnioną. Proszę za mną panno Elso.-
Zszokowana poszłam za goblinem. Jechaliśmy jakąś zwariowaną kolejkę, przez którą krzyczałam w niebo głosy. W końcu zatrzymaliśmy się przy skrytce 111. Zobaczyłam skarbiec pełen monet.
-Ile potrzebuję do Hogwartu?- Goblin mruknął niezadowolony i powiedział- 10 garści i Ci jeszcze na inne drobiazgi starczy. Ja uśmiechnęłam się i wzięłam te 10 garści i spakowałam do sakiewki, którą lubiłam nosić przy sobie . Dałam mu jeszcze 3 złote galeony w podzięce za podpowiedź. On się troszkę uśmiechnął, a później wróciliśmy . Gdy wyszłam z banku zobaczyłam Czkawkę. Podbiegłam do niego i go przytuliłam. On mi powiedział, że jego rodzice też są czarodziejami. (Tak jak Elsa i Czkawka) Jakoś nie podobało mi się ich zachowanie wobec moich rodziców. Resztę zakupów spędziłam z Czkawką. Bardzo szybkoo minął mi czas. Ale najbardziej spodobało mi się wybieranie różdżki. Moja miała 13 cali, a jej rdzeniem był włos jednorożca. Była raczej prosta, aczkolwiek odpowiednio giętka i czasem można było zauważyć malutkie żłobienia w kształcie śnieżynek. To tak jakby różdżka czekała z tymi żłobieniami na taką osobę, która ma moc władania zimą.
Gdy wyszłam zadowolona ze wszystkich sklepów, z pełnymi torbami, postanowiliśmy iść do słynnej lodziarni Floriana Fortescue. Gdy uśmiechnięta rozmawiałam z rodzicami i Czkawką poczułam czyjąś zimną rękę na ramieniu.
Oczami Jacka
Nie spałem całą noc. Właściwie to nie mogłem spać; po pierwsze z podekscytowania, po drugie jestem strażnikiem więc nie potrzebuje dużo snu, a po trzecie siedzieliśmy ze wszystkimi w jakimś opuszczonym hausie (ang. xd), bo uznaliśmy, że jeden dzień wolnego nam się przyda. Całą noc przegadaliśmy, trochę graliśmy w butelkę i inne gry. Tylko Piasek i Zębuszka musieli podzielić uwagę; on żeby wysyłać w między czasie sny, a ona żeby podpowiadać mleczuszkom. Bo przecież co to by była za noc bez snów? Albo bez pieniążków za zęby? (zofia doprowadziła mnie do takiego stanu) Kiedy zaczęło robić się jasno, pomyślałem, że może trzeba by kupić te wszystkie książki, bo rok szkolny za niedługo się zacznie. Więc pożegnałem się i wyleciałem z domku w którym się znajdowaliśmy. Przyjrzałem się listowi, żeby wiedzieć gdzie mam się udać. Było tam napisane, że należy kupić wszystkie potrzebne rzeczy na 'ulicy Pokątnej'. Była też mała instrukcja jak się tam dostać, na przykład przez Proszek Fiuu. Jaki znowu proszek? Chyba powinienem się już przyzwyczaić do tych 'kreatywnych nazw'. W kopercie znajdowała się saszetka z podpisem 'Fiuu tylko do jednorazowego użytku'. Ok. W ogóle mnie to nie dziwi. I kolejna instrukcja; jak używać tego proszku. Wszystko pięknie, ładnie, ale po co mi instrukcje? Jestem Jack Frost, nie potrzebuje podpowiedzi. Już i tak za dużo tych wskazówek przeczytałem. Postanowiłem, że podrzucę proszek i po prostu w niego wejdę. To nie był dobry pomysł, bo pojawiłem się przy tabliczce z napisem 'Ukośna' (XD) Dookoła mnie chodziły jakieś dziwne stwory. Na szczęście znalazłem jakiegoś normalnego kogoś i zapytałem jak się dostać na Pokątną. Wytłumaczył mi mniej więcej, a ja musiałem tym razem posłuchać jego instrukcji... Jaka to dla mnie hańba... No, ale nic, kiedy w końcu znalazłem się na pokątnej wpadł na mnie jakiś koleś. Brązowe włosy, niebieska marynarka i biała koszula. Spojrzał na mnie spod grzywki i zapytał:
-Ty też pierwszy raz tutaj?
-Noo...(bardzo kreatywna odpowiedź)
-A wiesz gdzie można kupić różdżkę?
-Nie, przed chwilą tu przyszedłem- Spojrzałem na jego torby i wpadłem na genialny pomysł- Ty już wszystko kupiłeś?
-Yhym - 'mruknął' dumny
-A pokazałbyś mi gdzie są te wszystkie sklepy i co, gdzie można kupić?
-No pewnie, a wymieniłeś pieniądze? Bo za ziemskie nic tu nie kupisz...
-Z ziemskimi to u mnie będzie ciężko- Zaśmiałem się
-Hmm... A byłeś już w banku? Może masz jakieś pieniądze i o nich nie wiesz.
-Nie wiem, a w banku nie byłem
-To chodź zaprowadzę Cię. Flyyn Rider jestem jakby co.
-Jack Frost- Kiedy to powiedziałem, spojrzał na mnie i próbował powstrzymać zachwyt, ale nic nie odpowiedział, tylko zaprowadził mnie to tego całego banku. Weszliśmy do środka, a tam było pełno dziwnych sworzeń. Flynn widząc moją zdziwioną minę powiedział:
-To gobliny... Podobno nie są zbyt sympatyczne.- Poszliśmy na koniec sali, gdzie siedział goblin, który coś pisał. Flynn zaczął z nim rozmawiać:
-Dzień dobry, Jack Frost chciałby zobaczyć czy w jego skrytce są jakieś oszczędności...- Goblin spojrzał najpierw na Flynna, a potem na mnie. Niezadowolony zszedł z fotela i powiedział:
-Proszę za mną...- Jechaliśmy jakąś idiotyczną kolejką, po której było mi niedobrze. Goblin zaprowadził nas do skrytki numer 110. Otworzył ją, a tam zobaczyłem kilka sakiewek z monetami i stary guzik.
-Flynn, starczy mi na wszystkie rzeczy?- Flynn uważnie przyjrzał się zawartości, przymrużył oczy i odpowiedział
- Na pewno starczy, weź tak z 2 sakiewki, a jakbyś chciał jeszcze jakieś dodatki to dobierz sobie jeszcze jedną garść.- Grzecznie wykonałem co powiedział. Tak, zdążyłem się zorientować, że w sprawach Hogwartu i magii lepiej kogoś się słuchać. Kiedy wyszliśmy z banku, Flynn zaczął oprowadzać mnie po wszystkich sklepach. Tak jak powiedział starczyło mi na wszystko. Najciekawszy jak dla mnie był zakup różdżki. Ta która podobno sama sobie mnie wybrała miała 13 cali, a na rączce zauważyłem malutkie żłobienia w kształcie śnieżynek. Jej rdzeniem był włos jednorożca. Podobno bardzo fajny. Flynn spojrzał na mnie z uznaniem. Wyszliśmy ze sklepu, kiedy zobaczyłem jakąś dziewczynę, której z torby wypadła różdżka. Chwyciłem ją szybko i podbiegłem do niej. Chwyciłem ją za ramię, bo było bardzo tłoczno, a nie wiedziałem jak się nazywa. Kiedy się odwróciła zamurowało mnie. Miała piękną blado różową cerę, platynowe włosy i najcudowniejsze jakie dotąd widziałem, błękitne oczy. Na szczęście w miarę szybko doszedłem do wniosku, że wyglądam jak idiota tak na nią patrząc, przez to szybko powiedziałem:
-He...Heej, bo różdżka... twoja.. wypadła i torba- Uśmiechnąłem się krzywo, podałem jej różdżkę, a ona tylko patrzyła na mnie jak na przygłupa. Dopiero po chwili zorientowałem się co powiedziałem...
**************************************
Hejoo :D
Napisałam w końcu
no
i ten
piszcie czy się podoba
od razu mówię, że następnym razem postaram się szybciej napisać ;-;
I to chyba wszystko, a jak o czymś zapomniałam to pewnie Zofia dopisze xd
Miłego (y)
~Asia c:
Teraz ja hehe
No tak
W sumie nie mam za dużo do powiedzenia lel xd
Więc tylko powiem że zapraszam na moje ( i tej mendy Asi ) inne blogi c:
Linki są w poprzednich postach
Nie chce mi się tu podawać tylko ze wzgledu na to, że jestem na komorce xd
I tylko dlatego.
Do nastepnego: 3
~zofijek
-Dzień dobry !- powiedziałam radośnie.
-Dzień dobry Elso.- odrzekli pogrążeni w swoich czynnościach. Coś nowego. Nie zwrócili uwagi na mój makijaż. Zazwyczaj mnie wyzywali i mówili, żebym zmyła 'to coś' z siebie. Moja mama i moja siostra (tak zapomniałam o siostrze w prologu ale teraz to naprawię ;; dop. aut.) malowały się delikatnie lub wcale. Jednak ich skóra nie wyglądała jak śnieg. Do ich jasnoróżowej skóry pasowały truskawkowe pomadki i różowe cienie do oczu. Moja skóra wyglądała w tych kolorach jednak jeszcze gorzej.
Usiadłam przy stole i nalałam sobie zimnego mleka , a później dosypałam cukrowe płatki. Po tym jak je zjadłam wzięłam jednego tosta i posmarowałam go dżemem pomarańczowym ze skórkami pomarańczy (osobiście jak byłam w Anglii to mi nie smakowało za bardzo, no ale u nich tak się chyba je xd dop. aut.) Czasem popijałam moją ulubioną herbatą. Gdy skończyłam wstałam i rzekłam:
-Dziękuję za śniadanie, możemy już jechać?- rodzice spojrzeli na siebie i przytaknęli. Pobiegłam do swojego pokoju jeszcze po telefon i słuchawki. Wyszłam z mojego domku i pobiegłam do samochodu, gdzie siedzieli już moi rodzice. Zajęłam tylne miejsce i szybko założyłam moje słuchawki. Nienawidziłam muzyki 'typowej' klasycznej. Za to moi rodzice ją uwielbiali. Gdy zapominałam słuchawek musiałam się męczyć z tym czymś. Wolałam słuchać Lindsey Stirling (no kocham ją więc musiałam ;; dop. aut.) . Grała na skrzypcach, jednak nie taką nudnawą muzykę jak ta, którą słuchali moi rodzice. Włączyłam sobie Crystallize . Patrzyłam w okno na zmieniające się krajobrazy. Gdy zobaczyłam Big Bena uśmiechnęłam się do siebie.
-Jesteśmy- mruknęłam.
Szukaliśmy "Dziurawego Kotła". Ja jako, że lubiłam mieć wszystko dopięte i wszystko wiadome sprawdziłam już wszystko. Zastanawiałam się czy spotkam Czkawkę. Miałam nadzieję. Chciałam go przeprosić za wczoraj, nie zachowałam poprawnie. Gdy dotarliśmy na jakąś troszkę opuszczoną uliczkę zobaczyłam pewnego ogromnego mężczyznę, który był ode mnie większy co najmniej 3 razy. Miał krzaczastą brązową brodę i tego samego koloru nieuczesane, także długie włosy. Jego ubranie nie było w najlepszym stanie. Siedział z jakąś listą i przyglądał się ludziom. Gdy ja przeszłam obok niego, on wypowiedział moje imię i nazwisko.
-Elsa Cowflowd?
-T-tak..
-Dzień Dobry! Jestem Hagrid, gajowy Hogwartu.- wyciągnął do mnie swoją ogromną łapę. Mimo, że nie wyglądał jak osoba, poważna i bezpieczna, wyciągnęłam do niego moją drobną rękę i zdobyłam się na miły uśmiech. I mimo swojej olbrzymiej postury, niewypranych ubrań oraz nieuczesanych, długich włosów wyglądał na osobę poczciwą i miłą.
-Twoi rodzice są mugolami? Tak jak twoja siostra?
-K-kim?
-Poza magicznymi gościami.. czyli nie mającymi ani grama związku z magią. Mam Wam pomóc dostać się na ulicę Pokątną. - nie zastanawiałam się jak mam się dostać na tę ulicę. Myślałam, że jakoś się pokaże.. czy coś.
Gajowy, wziął swoją parasolkę, rozejrzał się wokół i zaczął stukać w ścianę. Moi rodzice od zobaczenia Hagrida mieli zdziwione miny. Przed nami rozsunęło się 'przejście' na inną uliczkę. Czarodziej dał nam jeszcze jakąś listę co i jak, a my szybko weszliśmy na uliczkę. Pierwsze co widniało na 'Poczekać przed Bankiem Gringota na mężczyznę, który przedstawi się jako Dean.
Poszliśmy więc przed bankiem Gringota na Deana. Szybko się pojawił. Weszliśmy do Banku. Panowała w niej cisza. Widziałam - jak to mi Dean powiedział- pełno skupionych goblinów. Poszliśmy na koniec sali, gdzie siedział goblin, który coś pisał. Dean zaczął rozmawiać z nim.
-Rodzice panny Elsy Cowflowd chcieliby wymienić mugolskie pieniądze na pieniądze czarodziejów.
-Po co mają wymieniać? - mruknął jakby niezadowolony.
-Rodzice tej pani nie są czarodziejami-powiedział zniecierpliwiony Dean.
-Ale panna Elsa- przestał pisać- ma skrytkę zapełnioną. Proszę za mną panno Elso.-
Zszokowana poszłam za goblinem. Jechaliśmy jakąś zwariowaną kolejkę, przez którą krzyczałam w niebo głosy. W końcu zatrzymaliśmy się przy skrytce 111. Zobaczyłam skarbiec pełen monet.
-Ile potrzebuję do Hogwartu?- Goblin mruknął niezadowolony i powiedział- 10 garści i Ci jeszcze na inne drobiazgi starczy. Ja uśmiechnęłam się i wzięłam te 10 garści i spakowałam do sakiewki, którą lubiłam nosić przy sobie . Dałam mu jeszcze 3 złote galeony w podzięce za podpowiedź. On się troszkę uśmiechnął, a później wróciliśmy . Gdy wyszłam z banku zobaczyłam Czkawkę. Podbiegłam do niego i go przytuliłam. On mi powiedział, że jego rodzice też są czarodziejami. (Tak jak Elsa i Czkawka) Jakoś nie podobało mi się ich zachowanie wobec moich rodziców. Resztę zakupów spędziłam z Czkawką. Bardzo szybkoo minął mi czas. Ale najbardziej spodobało mi się wybieranie różdżki. Moja miała 13 cali, a jej rdzeniem był włos jednorożca. Była raczej prosta, aczkolwiek odpowiednio giętka i czasem można było zauważyć malutkie żłobienia w kształcie śnieżynek. To tak jakby różdżka czekała z tymi żłobieniami na taką osobę, która ma moc władania zimą.
Gdy wyszłam zadowolona ze wszystkich sklepów, z pełnymi torbami, postanowiliśmy iść do słynnej lodziarni Floriana Fortescue. Gdy uśmiechnięta rozmawiałam z rodzicami i Czkawką poczułam czyjąś zimną rękę na ramieniu.
Oczami Jacka
Nie spałem całą noc. Właściwie to nie mogłem spać; po pierwsze z podekscytowania, po drugie jestem strażnikiem więc nie potrzebuje dużo snu, a po trzecie siedzieliśmy ze wszystkimi w jakimś opuszczonym hausie (ang. xd), bo uznaliśmy, że jeden dzień wolnego nam się przyda. Całą noc przegadaliśmy, trochę graliśmy w butelkę i inne gry. Tylko Piasek i Zębuszka musieli podzielić uwagę; on żeby wysyłać w między czasie sny, a ona żeby podpowiadać mleczuszkom. Bo przecież co to by była za noc bez snów? Albo bez pieniążków za zęby? (zofia doprowadziła mnie do takiego stanu) Kiedy zaczęło robić się jasno, pomyślałem, że może trzeba by kupić te wszystkie książki, bo rok szkolny za niedługo się zacznie. Więc pożegnałem się i wyleciałem z domku w którym się znajdowaliśmy. Przyjrzałem się listowi, żeby wiedzieć gdzie mam się udać. Było tam napisane, że należy kupić wszystkie potrzebne rzeczy na 'ulicy Pokątnej'. Była też mała instrukcja jak się tam dostać, na przykład przez Proszek Fiuu. Jaki znowu proszek? Chyba powinienem się już przyzwyczaić do tych 'kreatywnych nazw'. W kopercie znajdowała się saszetka z podpisem 'Fiuu tylko do jednorazowego użytku'. Ok. W ogóle mnie to nie dziwi. I kolejna instrukcja; jak używać tego proszku. Wszystko pięknie, ładnie, ale po co mi instrukcje? Jestem Jack Frost, nie potrzebuje podpowiedzi. Już i tak za dużo tych wskazówek przeczytałem. Postanowiłem, że podrzucę proszek i po prostu w niego wejdę. To nie był dobry pomysł, bo pojawiłem się przy tabliczce z napisem 'Ukośna' (XD) Dookoła mnie chodziły jakieś dziwne stwory. Na szczęście znalazłem jakiegoś normalnego kogoś i zapytałem jak się dostać na Pokątną. Wytłumaczył mi mniej więcej, a ja musiałem tym razem posłuchać jego instrukcji... Jaka to dla mnie hańba... No, ale nic, kiedy w końcu znalazłem się na pokątnej wpadł na mnie jakiś koleś. Brązowe włosy, niebieska marynarka i biała koszula. Spojrzał na mnie spod grzywki i zapytał:
-Ty też pierwszy raz tutaj?
-Noo...(bardzo kreatywna odpowiedź)
-A wiesz gdzie można kupić różdżkę?
-Nie, przed chwilą tu przyszedłem- Spojrzałem na jego torby i wpadłem na genialny pomysł- Ty już wszystko kupiłeś?
-Yhym - 'mruknął' dumny
-A pokazałbyś mi gdzie są te wszystkie sklepy i co, gdzie można kupić?
-No pewnie, a wymieniłeś pieniądze? Bo za ziemskie nic tu nie kupisz...
-Z ziemskimi to u mnie będzie ciężko- Zaśmiałem się
-Hmm... A byłeś już w banku? Może masz jakieś pieniądze i o nich nie wiesz.
-Nie wiem, a w banku nie byłem
-To chodź zaprowadzę Cię. Flyyn Rider jestem jakby co.
-Jack Frost- Kiedy to powiedziałem, spojrzał na mnie i próbował powstrzymać zachwyt, ale nic nie odpowiedział, tylko zaprowadził mnie to tego całego banku. Weszliśmy do środka, a tam było pełno dziwnych sworzeń. Flynn widząc moją zdziwioną minę powiedział:
-To gobliny... Podobno nie są zbyt sympatyczne.- Poszliśmy na koniec sali, gdzie siedział goblin, który coś pisał. Flynn zaczął z nim rozmawiać:
-Dzień dobry, Jack Frost chciałby zobaczyć czy w jego skrytce są jakieś oszczędności...- Goblin spojrzał najpierw na Flynna, a potem na mnie. Niezadowolony zszedł z fotela i powiedział:
-Proszę za mną...- Jechaliśmy jakąś idiotyczną kolejką, po której było mi niedobrze. Goblin zaprowadził nas do skrytki numer 110. Otworzył ją, a tam zobaczyłem kilka sakiewek z monetami i stary guzik.
-Flynn, starczy mi na wszystkie rzeczy?- Flynn uważnie przyjrzał się zawartości, przymrużył oczy i odpowiedział
- Na pewno starczy, weź tak z 2 sakiewki, a jakbyś chciał jeszcze jakieś dodatki to dobierz sobie jeszcze jedną garść.- Grzecznie wykonałem co powiedział. Tak, zdążyłem się zorientować, że w sprawach Hogwartu i magii lepiej kogoś się słuchać. Kiedy wyszliśmy z banku, Flynn zaczął oprowadzać mnie po wszystkich sklepach. Tak jak powiedział starczyło mi na wszystko. Najciekawszy jak dla mnie był zakup różdżki. Ta która podobno sama sobie mnie wybrała miała 13 cali, a na rączce zauważyłem malutkie żłobienia w kształcie śnieżynek. Jej rdzeniem był włos jednorożca. Podobno bardzo fajny. Flynn spojrzał na mnie z uznaniem. Wyszliśmy ze sklepu, kiedy zobaczyłem jakąś dziewczynę, której z torby wypadła różdżka. Chwyciłem ją szybko i podbiegłem do niej. Chwyciłem ją za ramię, bo było bardzo tłoczno, a nie wiedziałem jak się nazywa. Kiedy się odwróciła zamurowało mnie. Miała piękną blado różową cerę, platynowe włosy i najcudowniejsze jakie dotąd widziałem, błękitne oczy. Na szczęście w miarę szybko doszedłem do wniosku, że wyglądam jak idiota tak na nią patrząc, przez to szybko powiedziałem:
-He...Heej, bo różdżka... twoja.. wypadła i torba- Uśmiechnąłem się krzywo, podałem jej różdżkę, a ona tylko patrzyła na mnie jak na przygłupa. Dopiero po chwili zorientowałem się co powiedziałem...
**************************************
Hejoo :D
Napisałam w końcu
no
i ten
piszcie czy się podoba
od razu mówię, że następnym razem postaram się szybciej napisać ;-;
I to chyba wszystko, a jak o czymś zapomniałam to pewnie Zofia dopisze xd
Miłego (y)
~Asia c:
Teraz ja hehe
No tak
W sumie nie mam za dużo do powiedzenia lel xd
Więc tylko powiem że zapraszam na moje ( i tej mendy Asi ) inne blogi c:
Linki są w poprzednich postach
Nie chce mi się tu podawać tylko ze wzgledu na to, że jestem na komorce xd
I tylko dlatego.
Do nastepnego: 3
~zofijek
ALE BOSKI ROZDZIAŁ *biorę oddech* FANTASTYCZNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *kolejny oddech* NIESAMOWITY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *jeszcze jeden oddech* CHCE WIĘCEJJJJJJJJJJJJJJJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JACK'UŚ SPOTKAŁ EL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TAK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! YEA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3 ^.^ ^.^ ^.^ :* :* :*
OdpowiedzUsuńKOCHAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Powiem tyle że dzisiaj już będę kolejny pisala ;_;
UsuńNa wszystkich 3 blogach
Omg
Hehe. :3 Super
UsuńŚwietaskowy rozdział!
OdpowiedzUsuńJeeej
UsuńDziękiiii :3
JEJJJJ!!! Podzielam radość Lexy!!!! Tekst Jacka mnie rozwalił XD "He...Heej, bo różdżka... twoja.. wypadła i torba" XD Dobra (znowu te dobra zwariowac można) koniec głupawko! ODEJDŹ! Jack spotkał Elsę. JUPIII!!!! Obawiam się tylko reakcji Czkawki XD. Podejrzewam, że Jack i Hiccup nie będą się zbytnio lubić XD Rodział świetny jak prolog. Dob... znaczy, to chyba wszystko. Pozdrawiam i weny na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńheh, rozdział już się pisze hehheh XDDDDDD
UsuńLindsey rządzi! Przysięgam uroczyście, że kocham Shatter me!
OdpowiedzUsuńLindsey mym Bogiem. Nic dziwnego że należę do chyba 5 grup z Lindsey i mam 2 Stirlingites w znaj na fb, chociaż ich nigdy nie widziałam :v
Usuńma być podobno (wiem to tylko od jednej ze Stirlingites) w Polsce koncert za rok w wakacje więc już oszczędzam xd
To trzeba się załapać :) Kiedy rozdział? (tak, wiem wszyscy zadają to pytanie :P)
UsuńTo pytanie do Asi bo ja już mam napisanego rozdziała od tygodnia praktycznie xd
Usuń