Odwróciłam się i zobaczyłam białowłosego chłopaka z nienaturalnie niebieskimi tęczówkami,które były jakby ozdobione srebrną wstążką.Patrzył się na mnie a ja zrobiłam zdziwioną minę. Po chwili się niby opanował i powiedział do mnie coś typu:
--He...Heej, bo różdżka... twoja.. wypadła i torba- spojrzałam się na niego jak na wariata, a on to chyba zauważył bo się zaczerwienił, co było wyraźnie widać na jakiego jasnej, trochę szarej skórze. Dał mi po prostu różdżkę.
-Wypadła Ci..
Spojrzałam na różdżkę bardzo uważnie. Coś mi w niej nie pasowało. Niby też miała śnieżynki, ale jednak..
-To nie moja.. -chłopak spojrzał na różdżkę którą trzymał w prawej ręce i się otrząsnął.
-Przepraszam.- powiedział i wymienił różdżki - są bardzo podobne i.. -dodał
-Rozumiem - uśmiechnęłam się lekko - Nazywam się Elsa Cowflowd, a Ty?
-Ja jestem Jack Frost. A to mój kolega Flynn.-Hiccup troszkę groźnie na niego [Jacka ] popatrzył.
-To jest mój chłopak Hiccup -uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Obydwoje popatrzyli na siebie jakby się mieli zabić.
-Znacie się? -spytałam.
-Mhm.. -mruknęli
-Uhm... -chciałam przerwać napiętą atmosferę- pójdziesz z nami do lodziarni Floriana?
-Z wielką chęcią!
I tak: ja, Hiccup, Jack, Flynn, rodzice Hiccupa i moi poszliśmy do lodziarni. Moja mama rozmawiała z mamą Hiccupa. Raczej przyjemnie im się rozmawiało, chociaż od czasu do czasu gdy spoglądała [mama Hiccupa ] n swojego męża to aż mnie przeszywały drzeszcze. Jego ojciec wyglądał jakby miał ją zabić. Rozmowa naszych ojców nie przemijała już tak fajnie jak rozmowa matek. Mój ojciec opowiadał o swojej pracy, o giełdach itp a jego słuchacz tylko wydawał odgłos 'mhm '. Ja natomiast gadałam z chłopakami. Od czasu do czasu mój chłopak patrzył wściekle na Jacka, i na odwrót. Bardzo polubiłam Flynna i białowłosego. Jack mi powiedział, że jest strażnikiem marzeń i włada mocą lodu jak ja! Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam! Rozmawialiśmy o tym jakie będziemy mieć przedmioty. Najbardziej to nas ciekawiła obrona przed Czarną Magią. Chociaż Hiccup zachowywał się jakby on chciał stosować czarną magię. Ale nie zwróciłam na to uwagi. Zachwycałam się również transmutacją. Zamienianie się w coś to było dla mnie coś wspaniałego. W pewnym momencie usłyszałam głos naszych matek.
-Elso, musimy już iść.. pożegnaj się z kolegami -zrobiłam smutną minę. Tak bardzo chciałam tu zostać, poznać inne magiczne miejsca na Pokątnej, a moi rodzice musieli się spieszyć.. Jack na mnie spojrzał.
-Może ze mną zostać! Później bym ją odprowadził do domu..
-Ale to jest 50 km od Londynu..
-Nie ma problemu- uśmiechnął się szeroko
-Jeżeli będzie przed 20 w domu to się zgadzamy - powiedział poważnie mój ojciec. Ugh.. córeczka tatusia.
-Oczywiście.
-To do zobaczenia Elso.
-Ta.. my też musimy iść Hiccupie. - on przytaknął i do mnie podszedł.
- Muszę iść kochanie..
-Tak wiem -uśmiechnęłam się i chwyciłam jego ręce.
-Baw się dobrze - pocałował mnie czoło i odszedł. Jeszcze przez chwilę patrzyłam na sylwetki moich rodziców i Hiccupa, a potem odwróciłam się w stronę Jacka. Ten miał zniesmaczoną minę.
-Co się stało? -zapytałam
-Jak taka osoba jak Ty może chodzić z takim chłopakiem jak on?!
-Co masz na myśli?
-On nie jest Ciebie wart..
-Słucham?!
-Jesteś zbyt wspaniała, żeby ktoś tak bezwartościowy jak on, chodził Tobą.
Lekko się zarumieniłam, co chyba zauważył bo się uśmiechnął.
-Ale on nie jest bezwartościowy..
-Przekonasz się jak pójdziesz do innego domu niż Slytherin..
-Niby czemu?
-Ty zupełnie nic o nim nie wiesz- chciałam już zaprzeczyć i powiedzieć, że jednak jestem jego dziewczyną i coś o nim wiem, ale nie chciałam się wdawać w kłótnie z nowo poznanym kolegąktóry na dodatek jest bardzo przystojny.
Nic nie odpowiedziałam.
-Może pójdziemy zobaczyć zwierzaki?- powiedział nagle Jack.
-Ja już dostałem..- powiedział troszkę zawiedziony Flynn i wyciągnął ropuchę ze swojej torby. Poczułam wobec niej lekką odrazę, ale chciałam ją ukryć przykrywając ją lekkim uśmiechem.
-Śliczna... lub śliczny..- skłamałam- jak się nazywa?
-Florian.
-Urocze imię- uśmiechnęłam się szeroko- Jednak chciałabym pooglądać jeszcze inne zwierzęta..
Więc poszliśmy do sklepu zoologicznego. Było czuć, że było tu pełno zwierząt: pełno skrzeków, miauczeń, pohukiwań, sierść na podłodze i latające pióra. Czasem myślałam, że się uduszę. Zobaczyłam kobietę, zamiatającą to, co spadło z klatek na podłogę.
-Dzień dobry!- krzyknęłam radośnie.
-Dzień dobry- powiedziała smętnie.
Oglądałam z Jackiem i Flynnem sowy, a ja patrzyłam ukradkiem na niektóre koty. Bardzo podobał mi się troszkę gruby popielaty kot z połyskującą sierścią. Jednak bardziej opłacalne było kupienie sobie sowy, dzięki której można było porozumiewać się z innymi. Po długim namyśle wybrałam brązową puszystą sowę, ze złotymi oczami. Poszłam za nią zapłacić i wyszłam.
-Gdzie jest Jack?- spytałam Flynna. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź, bo zaraz ze sklepu wyszedł Jack z puszystym, popielatym kotem, który tak mi się podobał. Podszedł do mnie i mi go dał.
-To dla Ciebie!- powiedział z uśmiechem.
-A-ale.. ja go nie mogę przyjąć...- popatrzyłam na kota, a ten zaczął wesoło mruczeć.
-Chcesz, żeby trafił do kogoś, kogo nie będzie lubił?
-N-no nie...
-Więc go bierz!
-A-ale..
-Ale to pogonili górale!(to było po prostu moje dzieciństwo ;_: dop. aut.)- krzyknął i położył dłonie na biodra. Nie miałam wyjścia- musiałam go przyjąć.
-Dziękuję- szepnęłam i go przytuliłam jedną ręką uważając na kota, którego trzymałam w drugiej. (zadowoleni? :p dop.aut.)
-Wiecie.. bo ja już muszę chyba iść...- powiedział Flynn.- moi rodzice nie będą zadowoleni że tak długo szwędam się po mieście.
-Dobrze- rzekłam i się uśmiechnęłam
-Cześć!- powiedział
-Cześć!- powiedziałam równocześnie z Jackiem i mu pomachaliśmy.
Gdy odszedł Jack do mnie coś powiedział, usłyszałam tylko:
-Cbimytrazśńżko?
-Co?..
-Co robimy teraz?
-Uhmm..-podniosłam troszkę głowę.
-Może ...
-No..?
-Chciałabyś może zobaczyć naszą bazę?
-Uhm.. No dobrze- uśmiechnęłam się mimo zaskoczenia propozycją białowłosego.
-Dobra.. musimy tylko iść gdzieś, gdzie nas nikt nie zauważy..
Otwarłam szeroko oczy i spojrzałam na niego z zapytaniem. Zaczynam się trochę bać.. Jack przewrócił oczami.
-Umiem latać.
-No.. wiem.- jeszcze raz przewrócił oczami.
-Kto normalny, nawet w świecie czarodziejów, lata?! Rozumiem- miotła.. ale tak bez miotły.. i na ulicy?!- zaczęłam w miarę rozumować. Poszliśmy więc w jakąś opuszczona uliczkę (XD). Myślałam że to będzie jakiś lajtowy (mam nadzieję że wiecie o co cho :v) lot. Na moje nieszczęście, gdy tylko Jack chwycił mnie w pasie i zaczęliśmy lecieć, a jak to ja, zaczęłam krzyczeć jak opętana.
Oczami Jacka
-Umiem latać
-No.. wiem- Powiedziała, a ja tylko przewróciłem oczami. Dopiero po chwili zajarzyła (nwm jak to się pisze xd) co powiedziałem.- Kto normalny, nawet w świecie czarodziejów, lata?! Rozumiem- miotła.. ale tak bez miotły.. i na ulicy?!- Zignorowałem to. Zaprowadziłem ją w pierwszą lepszą ulicę, gdzie nie kręcili się ludzie i inne stwory. Chwyciłem ją w pasie i bez zastanowienia odbiłem się od ziemi i polecieliśmy. Po jej minie mogłem zauważyć, że nie spodziewała się czegoś takiego. Zaczęła krzyczeć, aż rozbolała mnie głowa
-Weź no, chyba nie jest tak źle...- Powiedziałem spokojnie, żeby w końcu się zamknęła
-JEST SUUUPER!! ALE KIEDY WYLĄDUJEMY?- Krzyczała, tak jakby nie byłoby jej słychać gdy mówi normalnym głosem...
-Nie musisz krzyczeć, słyszę Cię- Uśmiechnąłem się
-Och... Okej- Zarumieniła się
-Za chwilę wylądujemy-Tak jak powiedziałem, tak się stało. Wylądowaliśmy przy drzwiach naszej bazy. Elsa już chciała je otworzyć i wejść, ale ją powstrzymałem
-Zostaw... U nas załatwia się to inaczej- Mrugnąłem, a ona zrobiła zaskoczoną minę. Chwyciłem ją znowu w pasie i podfrunąłem do najbliższego okna. Stanęliśmy na tym zewnętrznym parapecie. Zaraz wytłumaczyłem o co chodzi.
-Jeśli mam pokazać Ci CAŁĄ bazę, to niektóre pokoje musimy zobaczyć od zewnątrz- Uśmiechnąłem się chytrze, ona zaraz wyczuła co mam na myśli i powiedziała:
-Ty chcesz kogoś podglądać?! To jest nie fair! I jest dosyć nieprzyjemne...
-A kto powiedział, że musi być przyjemne? A poza tym jeśli nas nie zauważą, to nikt nie będzie wiedział, że zrobiliśmy coś 'nie fair'.
-Ale ja będę wiedzieć- Upierała się
-Dobra skończ już.... Ty zawsze jesteś taka sztywna?- Spojrzała na mnie jakbym wybił połowę jej rodziny, a resztę torturował przez 2 miesiące w piwnicy z seryjnym mordercą.
-Nikt mi nie będzie mówił, że jestem sztywna!- Zrobiła się lekko czerwona na twarzy
-No! I to ja rozumiem- Podszedłem bliżej szyby. To był prywatny gabinet, kogo innego jak tylko Zająca. Każdy w bazie miał taki swój kąt, kiedy się coś działo to sobie tam byli, albo tak po prostu też. Też mam taki, ale nie wiem czy jej go pokazać. Popatrzyłem przez okno. Zając siedział u siebie i podrzucał jakąś piłkę. Pokazałem Elsie żeby podeszła, ona zbliżyła się. Chwyciła mnie za ramię i pochyliła się, żeby zobaczyć co się za nim znajduje. Patrzyła chwilę i uznała, że nic ciekawego tam nie ma. Miała rację. Właściwie to co jest ciekawego w Zającu podrzucającemu piłeczkę w swoim gabinecie? Nawet w zwykłym Zającu nie ma nic ciekawego. Przeszliśmy niezauważenie, a przynajmniej tak nam się wydawało, do następnego okna. W nim akurat nikogo nie było, więc zacząłem opowiadać Elsie co się tam zazwyczaj dzieje i kogo to gabinet. Kilka okien dalej znajdowało się biuro Zębuszki. Ona rzadko tam przesiaduje, bo ma dużo pracy w swoim 'królestwie'. Już chciałem zacząć opowiadać, kiedy Elsa potknęła się i o mało nie spadła z gzymsu. Szybko chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie, stawiając na nogi.
-Wszystko ok?- PEŁEN TROSKI zapytałem, a ona zarumieniła się i nie puszczając mojej ręki pokiwała głową, że wszystko w porządku. Nagle otworzył się przed nami portal. El mocniej uścisnęła moją dłoń. Zassało nas do środka i wypluło w środku w centrali.
-Rozumiem, że za mną tęsknicie, ale nie było mnie zaledwie kilkanaście godzin...
-Widziałeś North? Podobno nie było go TYLKO kilkanaście godzin, a już zdążył sobie panienkę załatwić- Powiedział ironicznie Zając, przypatrując się Elsie- A poza tym ty wcale nie byłeś w szkole!
-Bo na razie muszę kupić jakieś potrzebne rzeczy, potem będę chodził do szkoły- powiedziałem i uśmiechnąłem się sarkastycznie
-Ech.. Chodzi o to, że mnie podglądałeś z tą dziewczyną!
-A robiłeś coś nieodpowiedniego, żebym musiał Cię podglądać?- Patrzyliśmy sobie w oczy; z boku to pewnie wyglądało jakbyśmy chcieli się na siebie rzucić, normalka.
-CISZA!!- Przerwał nasze przegadywanki North.- Nie wiem, czy naprawdę Podglądałeś Zająca, Jack, ale musisz wiedzieć, że jako strażnik dziecięcych marzeń powinieneś dawać dobry przykład, a to raczej tym przykładem nie jest.- Przewróciłem oczami- ALE, w związku z tym, że będziesz chodzić do szkoły możemy przymknąć na to oko.
-I, że niby ja, stając się Strażnikiem Marzeń się na to zgodziłem...- Powiedziałem do siebie. Przecież to taka drobnostka, a oni tak ją wyolbrzymiają, ale na szczęście za chwilę podszedł do mnie North i powiedział szeptem:
-Tak naprawdę nie ma żadnej zasady o podglądaniu... Chodzi po prostu o to, że Zając jest wrażliwy na punkcie prywatności...
-To niech sobie zasłania firanki następnym razem- Powiedziałem, ale wtedy przypomniałem sobie, że Elsa nie wie o co chodzi. Wziąłem ją na bok i wytłumaczyłem mniej więcej o co w tym chodzi. Resztę czasu spędziliśmy gadając na wszystkie tematy. Uznaliśmy, że nie chce nam się już zwiedzać tej całej bazy. Rozmawialiśmy sobie, a czas płynął szybko, aż w pewnym momencie Elsa zerwała się na równe nogi i spojrzała na zegar na ścianie.
-Jack! Już jest 20:30! Ja miałam być przed 20 w domu!- Otworzyłem szeroko oczy
-O matko! Racja. (tak wiem, że bardzo kreatywnie ;_;)
-Wstawaj muszę już iść do domu!- Wstałem więc i zabrałem Elsę, a ona tłumaczyła mi po drodze gdzie mam lecieć. Kiedy w końcu dotarliśmy chciałem iść z nią żeby wytłumaczyć, że to przeze mnie i żeby rodzice nie byli na nią źli, ale ona powstrzymała mnie
-Nie musisz ze mną iść, poradzę sobie- Uśmiechnęła się- Dzięki za chęci i miły wieczór
-Nie ma za co. Jak chcesz możemy to powtórzyć.
-Na pewno- Przytuliła mnie - To cześć! I jeszcze raz dzięki!- Ona weszła już do domu, a ja stałem tam chwilkę i cieszyłem się chwilą. Bo jeszcze nigdy nie czułem się tak wspaniale. To naprawdę cudowne uczucie dostać przytulasa od najpiękniejszejifajniejszej dziewczyny jaką do tej pory poznałem! Najlepsza chwila z dzisiejszego, ale i tak już świetnego, dnia.
*************************
No hejo :3
Napisałam tu, ale nie u mnie ;-;
Muszę się spiąć, bo naprawdę dawno nie było rozdziału...
No, ale to nie ten blog żeby się żalić xd
Ważne, że napisałam tu, a Was zapraszam na mojego drugiego bloga o Jelsie Mroźna historia od Asi :3
To chyba tyle
no
to cze
~Asia c:
Hejo hejo xd
Sorry za to tło ale chyba blogger nie ogarnia; _;
Mam nadzieję że się rozdział podoba.
Zapraszam na chłodną miłość gdzie jest nowy rozdział :v
I sorry jak nie będzie rozdziałów często ale ja jednak mam teraz same diagnozy i sprawdziany; -------;
#takbardzogimnazjumbuk
No to ma tyle
Czesc :v
-zofija (zamknij ryja )
Pees
Miło by było gdyby ktoś polecił tego bloga *-*
I przy okazji sorry że nie czytam blogow ale nauka; -----;
-Elso, musimy już iść.. pożegnaj się z kolegami -zrobiłam smutną minę. Tak bardzo chciałam tu zostać, poznać inne magiczne miejsca na Pokątnej, a moi rodzice musieli się spieszyć.. Jack na mnie spojrzał.
-Może ze mną zostać! Później bym ją odprowadził do domu..
-Ale to jest 50 km od Londynu..
-Nie ma problemu- uśmiechnął się szeroko
-Jeżeli będzie przed 20 w domu to się zgadzamy - powiedział poważnie mój ojciec. Ugh.. córeczka tatusia.
-Oczywiście.
-To do zobaczenia Elso.
-Ta.. my też musimy iść Hiccupie. - on przytaknął i do mnie podszedł.
- Muszę iść kochanie..
-Tak wiem -uśmiechnęłam się i chwyciłam jego ręce.
-Baw się dobrze - pocałował mnie czoło i odszedł. Jeszcze przez chwilę patrzyłam na sylwetki moich rodziców i Hiccupa, a potem odwróciłam się w stronę Jacka. Ten miał zniesmaczoną minę.
-Co się stało? -zapytałam
-Jak taka osoba jak Ty może chodzić z takim chłopakiem jak on?!
-Co masz na myśli?
-On nie jest Ciebie wart..
-Słucham?!
-Jesteś zbyt wspaniała, żeby ktoś tak bezwartościowy jak on, chodził Tobą.
Lekko się zarumieniłam, co chyba zauważył bo się uśmiechnął.
-Ale on nie jest bezwartościowy..
-Przekonasz się jak pójdziesz do innego domu niż Slytherin..
-Niby czemu?
-Ty zupełnie nic o nim nie wiesz- chciałam już zaprzeczyć i powiedzieć, że jednak jestem jego dziewczyną i coś o nim wiem, ale nie chciałam się wdawać w kłótnie z nowo poznanym kolegą
Nic nie odpowiedziałam.
-Może pójdziemy zobaczyć zwierzaki?- powiedział nagle Jack.
-Ja już dostałem..- powiedział troszkę zawiedziony Flynn i wyciągnął ropuchę ze swojej torby. Poczułam wobec niej lekką odrazę, ale chciałam ją ukryć przykrywając ją lekkim uśmiechem.
-Śliczna... lub śliczny..- skłamałam- jak się nazywa?
-Florian.
-Urocze imię- uśmiechnęłam się szeroko- Jednak chciałabym pooglądać jeszcze inne zwierzęta..
Więc poszliśmy do sklepu zoologicznego. Było czuć, że było tu pełno zwierząt: pełno skrzeków, miauczeń, pohukiwań, sierść na podłodze i latające pióra. Czasem myślałam, że się uduszę. Zobaczyłam kobietę, zamiatającą to, co spadło z klatek na podłogę.
-Dzień dobry!- krzyknęłam radośnie.
-Dzień dobry- powiedziała smętnie.
Oglądałam z Jackiem i Flynnem sowy, a ja patrzyłam ukradkiem na niektóre koty. Bardzo podobał mi się troszkę gruby popielaty kot z połyskującą sierścią. Jednak bardziej opłacalne było kupienie sobie sowy, dzięki której można było porozumiewać się z innymi. Po długim namyśle wybrałam brązową puszystą sowę, ze złotymi oczami. Poszłam za nią zapłacić i wyszłam.
-Gdzie jest Jack?- spytałam Flynna. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź, bo zaraz ze sklepu wyszedł Jack z puszystym, popielatym kotem, który tak mi się podobał. Podszedł do mnie i mi go dał.
-To dla Ciebie!- powiedział z uśmiechem.
-A-ale.. ja go nie mogę przyjąć...- popatrzyłam na kota, a ten zaczął wesoło mruczeć.
-Chcesz, żeby trafił do kogoś, kogo nie będzie lubił?
-N-no nie...
-Więc go bierz!
-A-ale..
-Ale to pogonili górale!(to było po prostu moje dzieciństwo ;_: dop. aut.)- krzyknął i położył dłonie na biodra. Nie miałam wyjścia- musiałam go przyjąć.
-Dziękuję- szepnęłam i go przytuliłam jedną ręką uważając na kota, którego trzymałam w drugiej. (zadowoleni? :p dop.aut.)
-Wiecie.. bo ja już muszę chyba iść...- powiedział Flynn.- moi rodzice nie będą zadowoleni że tak długo szwędam się po mieście.
-Dobrze- rzekłam i się uśmiechnęłam
-Cześć!- powiedział
-Cześć!- powiedziałam równocześnie z Jackiem i mu pomachaliśmy.
Gdy odszedł Jack do mnie coś powiedział, usłyszałam tylko:
-Cbimytrazśńżko?
-Co?..
-Co robimy teraz?
-Uhmm..-podniosłam troszkę głowę.
-Może ...
-No..?
-Chciałabyś może zobaczyć naszą bazę?
-Uhm.. No dobrze- uśmiechnęłam się mimo zaskoczenia propozycją białowłosego.
-Dobra.. musimy tylko iść gdzieś, gdzie nas nikt nie zauważy..
Otwarłam szeroko oczy i spojrzałam na niego z zapytaniem. Zaczynam się trochę bać.. Jack przewrócił oczami.
-Umiem latać.
-No.. wiem.- jeszcze raz przewrócił oczami.
-Kto normalny, nawet w świecie czarodziejów, lata?! Rozumiem- miotła.. ale tak bez miotły.. i na ulicy?!- zaczęłam w miarę rozumować. Poszliśmy więc w jakąś opuszczona uliczkę (XD). Myślałam że to będzie jakiś lajtowy (mam nadzieję że wiecie o co cho :v) lot. Na moje nieszczęście, gdy tylko Jack chwycił mnie w pasie i zaczęliśmy lecieć, a jak to ja, zaczęłam krzyczeć jak opętana.
Oczami Jacka
-Umiem latać
-No.. wiem- Powiedziała, a ja tylko przewróciłem oczami. Dopiero po chwili zajarzyła (nwm jak to się pisze xd) co powiedziałem.- Kto normalny, nawet w świecie czarodziejów, lata?! Rozumiem- miotła.. ale tak bez miotły.. i na ulicy?!- Zignorowałem to. Zaprowadziłem ją w pierwszą lepszą ulicę, gdzie nie kręcili się ludzie i inne stwory. Chwyciłem ją w pasie i bez zastanowienia odbiłem się od ziemi i polecieliśmy. Po jej minie mogłem zauważyć, że nie spodziewała się czegoś takiego. Zaczęła krzyczeć, aż rozbolała mnie głowa
-Weź no, chyba nie jest tak źle...- Powiedziałem spokojnie, żeby w końcu się zamknęła
-JEST SUUUPER!! ALE KIEDY WYLĄDUJEMY?- Krzyczała, tak jakby nie byłoby jej słychać gdy mówi normalnym głosem...
-Nie musisz krzyczeć, słyszę Cię- Uśmiechnąłem się
-Och... Okej- Zarumieniła się
-Za chwilę wylądujemy-Tak jak powiedziałem, tak się stało. Wylądowaliśmy przy drzwiach naszej bazy. Elsa już chciała je otworzyć i wejść, ale ją powstrzymałem
-Zostaw... U nas załatwia się to inaczej- Mrugnąłem, a ona zrobiła zaskoczoną minę. Chwyciłem ją znowu w pasie i podfrunąłem do najbliższego okna. Stanęliśmy na tym zewnętrznym parapecie. Zaraz wytłumaczyłem o co chodzi.
-Jeśli mam pokazać Ci CAŁĄ bazę, to niektóre pokoje musimy zobaczyć od zewnątrz- Uśmiechnąłem się chytrze, ona zaraz wyczuła co mam na myśli i powiedziała:
-Ty chcesz kogoś podglądać?! To jest nie fair! I jest dosyć nieprzyjemne...
-A kto powiedział, że musi być przyjemne? A poza tym jeśli nas nie zauważą, to nikt nie będzie wiedział, że zrobiliśmy coś 'nie fair'.
-Ale ja będę wiedzieć- Upierała się
-Dobra skończ już.... Ty zawsze jesteś taka sztywna?- Spojrzała na mnie jakbym wybił połowę jej rodziny, a resztę torturował przez 2 miesiące w piwnicy z seryjnym mordercą.
-Nikt mi nie będzie mówił, że jestem sztywna!- Zrobiła się lekko czerwona na twarzy
-No! I to ja rozumiem- Podszedłem bliżej szyby. To był prywatny gabinet, kogo innego jak tylko Zająca. Każdy w bazie miał taki swój kąt, kiedy się coś działo to sobie tam byli, albo tak po prostu też. Też mam taki, ale nie wiem czy jej go pokazać. Popatrzyłem przez okno. Zając siedział u siebie i podrzucał jakąś piłkę. Pokazałem Elsie żeby podeszła, ona zbliżyła się. Chwyciła mnie za ramię i pochyliła się, żeby zobaczyć co się za nim znajduje. Patrzyła chwilę i uznała, że nic ciekawego tam nie ma. Miała rację. Właściwie to co jest ciekawego w Zającu podrzucającemu piłeczkę w swoim gabinecie? Nawet w zwykłym Zającu nie ma nic ciekawego. Przeszliśmy niezauważenie, a przynajmniej tak nam się wydawało, do następnego okna. W nim akurat nikogo nie było, więc zacząłem opowiadać Elsie co się tam zazwyczaj dzieje i kogo to gabinet. Kilka okien dalej znajdowało się biuro Zębuszki. Ona rzadko tam przesiaduje, bo ma dużo pracy w swoim 'królestwie'. Już chciałem zacząć opowiadać, kiedy Elsa potknęła się i o mało nie spadła z gzymsu. Szybko chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie, stawiając na nogi.
-Wszystko ok?- PEŁEN TROSKI zapytałem, a ona zarumieniła się i nie puszczając mojej ręki pokiwała głową, że wszystko w porządku. Nagle otworzył się przed nami portal. El mocniej uścisnęła moją dłoń. Zassało nas do środka i wypluło w środku w centrali.
-Rozumiem, że za mną tęsknicie, ale nie było mnie zaledwie kilkanaście godzin...
-Widziałeś North? Podobno nie było go TYLKO kilkanaście godzin, a już zdążył sobie panienkę załatwić- Powiedział ironicznie Zając, przypatrując się Elsie- A poza tym ty wcale nie byłeś w szkole!
-Bo na razie muszę kupić jakieś potrzebne rzeczy, potem będę chodził do szkoły- powiedziałem i uśmiechnąłem się sarkastycznie
-Ech.. Chodzi o to, że mnie podglądałeś z tą dziewczyną!
-A robiłeś coś nieodpowiedniego, żebym musiał Cię podglądać?- Patrzyliśmy sobie w oczy; z boku to pewnie wyglądało jakbyśmy chcieli się na siebie rzucić, normalka.
-CISZA!!- Przerwał nasze przegadywanki North.- Nie wiem, czy naprawdę Podglądałeś Zająca, Jack, ale musisz wiedzieć, że jako strażnik dziecięcych marzeń powinieneś dawać dobry przykład, a to raczej tym przykładem nie jest.- Przewróciłem oczami- ALE, w związku z tym, że będziesz chodzić do szkoły możemy przymknąć na to oko.
-I, że niby ja, stając się Strażnikiem Marzeń się na to zgodziłem...- Powiedziałem do siebie. Przecież to taka drobnostka, a oni tak ją wyolbrzymiają, ale na szczęście za chwilę podszedł do mnie North i powiedział szeptem:
-Tak naprawdę nie ma żadnej zasady o podglądaniu... Chodzi po prostu o to, że Zając jest wrażliwy na punkcie prywatności...
-To niech sobie zasłania firanki następnym razem- Powiedziałem, ale wtedy przypomniałem sobie, że Elsa nie wie o co chodzi. Wziąłem ją na bok i wytłumaczyłem mniej więcej o co w tym chodzi. Resztę czasu spędziliśmy gadając na wszystkie tematy. Uznaliśmy, że nie chce nam się już zwiedzać tej całej bazy. Rozmawialiśmy sobie, a czas płynął szybko, aż w pewnym momencie Elsa zerwała się na równe nogi i spojrzała na zegar na ścianie.
-Jack! Już jest 20:30! Ja miałam być przed 20 w domu!- Otworzyłem szeroko oczy
-O matko! Racja. (tak wiem, że bardzo kreatywnie ;_;)
-Wstawaj muszę już iść do domu!- Wstałem więc i zabrałem Elsę, a ona tłumaczyła mi po drodze gdzie mam lecieć. Kiedy w końcu dotarliśmy chciałem iść z nią żeby wytłumaczyć, że to przeze mnie i żeby rodzice nie byli na nią źli, ale ona powstrzymała mnie
-Nie musisz ze mną iść, poradzę sobie- Uśmiechnęła się- Dzięki za chęci i miły wieczór
-Nie ma za co. Jak chcesz możemy to powtórzyć.
-Na pewno- Przytuliła mnie - To cześć! I jeszcze raz dzięki!- Ona weszła już do domu, a ja stałem tam chwilkę i cieszyłem się chwilą. Bo jeszcze nigdy nie czułem się tak wspaniale. To naprawdę cudowne uczucie dostać przytulasa od naj
*************************
No hejo :3
Napisałam tu, ale nie u mnie ;-;
Muszę się spiąć, bo naprawdę dawno nie było rozdziału...
No, ale to nie ten blog żeby się żalić xd
Ważne, że napisałam tu, a Was zapraszam na mojego drugiego bloga o Jelsie Mroźna historia od Asi :3
To chyba tyle
no
to cze
~Asia c:
Hejo hejo xd
Sorry za to tło ale chyba blogger nie ogarnia; _;
Mam nadzieję że się rozdział podoba.
Zapraszam na chłodną miłość gdzie jest nowy rozdział :v
I sorry jak nie będzie rozdziałów często ale ja jednak mam teraz same diagnozy i sprawdziany; -------;
#takbardzogimnazjumbuk
No to ma tyle
Czesc :v
-zofija (zamknij ryja )
Pees
Miło by było gdyby ktoś polecił tego bloga *-*
I przy okazji sorry że nie czytam blogow ale nauka; -----;
Super rozdział;)
OdpowiedzUsuńJa mogę polecić... Nie wiem kiedy ale się postaram ;)
Jej Dziękuję ^^
UsuńSuper rozdział no i Jelsa, nie za dużo, ale jednak była xD
OdpowiedzUsuńCicho, jeszcze jelsy nie ma! Nie ma i nie będzie.. na razie xdd
UsuńTrzeba się zadowolić Hiccelsą hehehehee
Chciałam zrobić więcej to mnie ochrzaniła, że za szybko ;__;
UsuńJak pisalam Kiedyś to było źle że Jelsa tak szybko; -;
UsuńŚwietny rozdział ^^ Poleciła bym.... Ale mój blog czyta mało osób :x
OdpowiedzUsuń:(...........
Jack nie mów El że jest sztywna! Ona taka nie jest!
Czekam na następny ^.^
Twój mało czyta *śmiech*
Usuńno chyba dużo ;__;
Okej.... O.o To polecem ^.^
UsuńŚwietny rozdział!!! JEJJJ!! Naczekałam się ASIA, ale było warto . XD No i to chyba wszystko. Weny na kolejne rozdziały!! ~Snowmoon
OdpowiedzUsuńPS. Polecę, ale nie myśl, że dużo osób "przyjdzie" tu z mojego bloga. Więcej z bloga Lexy. Zazdro XD
Wcale nie! XD
UsuńNo Dzięki
Usuńjej
UsuńRozdział super. I dobrze, że nie ma jeszcze jelsy, bo za szybko.
OdpowiedzUsuńPolecę bloga ^^
Jedna mnie rozumie xd
UsuńJuhuuuu! :d
Nom... Bo oni znają się niecały dzień i to by było nie naturalne ;*
UsuńCieszcie się że sie przytulili w ogóle xd
UsuńJak się sama polecisz na chłodnej miłości to i tak wszyscy tu przyjdą :P Hiccup! Przeszyję cię strzałą jeżeli zaraz nie zerwiesz z El! Leć do Astrid! ZOSIA ZŁAAAAAA..... *złowieszcza muzyczka*. Jak ja kocham Jackowate skreślenia :P Zawsze jak Elsa się przedstawia Cowflowd to wyobrażam sobie krowę na pastwisku... no sorry ale to "cow" dziwnie na mnie wpływa! Wina Zosi! Wina Zosi! Bardzo wielka wina Zosi! I kto to mówi. Tak, ja - niewierząca świeta obchodząca. Rymy. He he.
OdpowiedzUsuńBoże xd
UsuńMówię Cowflowd tylko dlatego, że to lepiej brzwi kołflołd a coflowd to takie koflołd
No ale już się popraiwe bo w sumie El nie jest cowf tylko cof xd
A ja wierząca omg
I najlepiej tylko mnie winić; _;
Pff Czkawka będzie se z Elsa a co
ZŁOOOO... Odwal się Czkawka!
UsuńNie odwali się :3
Usuń